Historia założenia

 

Początki na Węgrzech

Już od dzieciństwa sport był integralną częścią mojego życia. Przez kilka lat zawodowo uprawiałem gimnastykę, potem grałem w piłkę wodną, a później amatorsko zajmowałem się kolarstwem wyścigowym.

Od połowy lat dwudziestych mojego życia niestety przez prawie 15 lat aktywny sport zniknął z mojego życia. Ale w tym okresie nie zerwałem całkowicie ze sportem. W 2005 roku uruchomiliśmy nasz magazyn sportowy, który wówczas uchodził za wyjątkowy, Sportime Magazyn, który nadal ukazuje się co dwa miesiące.

Celem magazynu jest zapewnienie przestrzeni dla sportowców i sukcesów sportowych, które nie trafiają do większych wydawnictw komercyjnych. Pomagamy w ten sposób, aby ludzie i potencjalni sponsorzy ich poznali. Publikacja daje możliwość prezentacji przede wszystkim indywidualnym sportowcom amatorskim i półprofesjonalnym.

hammer

W wieku czterdziestu lat nastąpił wielki przełom. Przeszedłem poważną chorobę płuc, z której na szczęście się wyleczyłem.

Po tym zdecydowałem, że muszę coś zmienić w swoim życiu i zacząłem ponownie uprawiać sport. Oczywiście od razu trzy dyscypliny i trochę treningu krzyżowego. Tak więc zostałem triatlonistą.

Ten sport i ludzie wokół niego w dużym stopniu zmienili moje życie i myślenie. Oprócz magazynu chciałem zajmować się czymś innym, co pomoże sportowcom, ale będzie ściśle związane z moją już istniejącą społecznością docelową, sportowcami.

Tak zacząłem poznawać różne produkty związane ze zdrowiem i sportem, ale tak naprawdę żaden z nich nie przekonał mnie w 100% co do skuteczności i jakości produktu.

Każda firma wciskała ogromne marketingowe bzdury, ale tak naprawdę nie potrafili nic wyjątkowego, albo ich liderzy nie byli skłonni zrozumieć, że  my, Węgrzy, możemy myśleć trochę inaczej. :-)

Pewnego pięknego letniego dnia pomyślałem, że warto byłoby rozejrzeć się w internecie, może jest jakaś marka, która nie ma jeszcze przedstawicielstwa w naszym kraju. Nie musiałem długo szukać, bo szybko natrafiłem na produkty amerykańskiej firmy Hammer Nutrition. Po przeglądnięciu strony napisałem do firmy, czy byłaby możliwość przedstawicielstwa na Węgrzech. Ku mojemu zaskoczeniu odpowiedzieli po 5 minutach i od tego czasu współpracujemy. (Na zdjęciu nasze pierwsze zamówienie - maj 2016)

Czy podjąłem dobrą decyzję? To chyba była najlepsza decyzja w moim życiu. Udało mi się dołączyć do zespołu, w którym nie ma presji na wyniki, nie ma wymagań sprzedażowych, nie ma obowiązkowych narzędzi marketingowych do zakupu. Ale cokolwiek mówili, wszystko działało tak, jak twierdzili.  Na każdym polu miałem wolną rękę, co dało niesamowitą swobodę, bez jakiejkolwiek presji.

Chociaż wcześniej czytałem filozofię firmy, to naprawdę zrozumiałem ją dopiero później, po około dwóch latach, kiedy Brian Frank, właściciel, odwiedził nas.

Opowiadam to wiele razy, ale chyba nigdy nie za wiele. Kiedy zapytałem, dlaczego dopiero po 28 latach rozpoczęła się dystrybucja europejska, tylko zapytał: „Dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej?”

Wtedy zrozumiałem, że ta firma nie chce, aby jej produkty były na każdym rogu ulicy. Jej głównym celem jest edukowanie sportowców na temat właściwego odżywiania, oraz zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa niewłaściwego odżywiania i stosowania suplementów diety. Do tego oferuje i produkuje swoje wysokiej jakości produkty, wolne od cukru i zbędnych dodatków.

Więc bardzo się cieszę, że mogłem poznać tę markę i filozofię, którą reprezentuje. Nie chcę mówić o jakości, bo  kto spróbuje, ten i tak od razu poczuje, o czym mówimy. Niech o tym mówią wyniki tych sportowców, którzy regularnie stają na podium, używając produktów Hammer.

  Mogę tylko jedno doradzić: „Spróbuj, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, i poczuj różnicę!”
hammer
Nasz sklep w marcu 2019 roku

Poznaj dalej historię Briana Franka i jednocześnie Hammer Nutrition!

 

Historia założenia

 Pytanie, które najczęściej dostaję przy pierwszym spotkaniu, brzmi: „Co skłoniło cię do rozpoczęcia tego przedsięwzięcia?” Jeśli to pytanie przyszło ci na myśl, oto co mogę powiedzieć.

Ta historia opowiada o wyjątkowej epoce, mojej unikalnej przeszłości i różnych wpływach, które skłoniły mnie do rozpoczęcia i nieustannego budowania tego przedsięwzięcia.  Trzy dekady wytrwałej, ciężkiej pracy i zaangażowania  pomogły mi przejść od skromnych początków do tego, co widzisz dzisiaj.

hammer

KIEDYŚ

Kiedy  w sierpniu 1987 roku wprowadziliśmy nasz pierwszy produkt, triatlon był najnowszym szaleństwem fitness. Zajęci „yuppies” i członkowie pokolenia „baby boom”, zorientowani na fitness, entuzjastycznie się w to angażowali i trenowali trzy razy więcej niż inni sportowcy uprawiający jedną dyscyplinę.

Do nieprzyjemnych skutków ubocznych treningów wytrzymałościowych wykonywanych w tak dużej ilości należą zmęczenie, spowolniona regeneracja, osłabienie, anemia, obniżone funkcje odpornościowe i inne dolegliwości.

Dokładnie wiedziałem, co się stało z tymi sportowcami i jak mogę im pomóc, ponieważ do tego czasu od lat spożywałem przeciwutleniacze i mikroelementy w celu zwiększenia poziomu energii, poprawy wytrzymałości oraz skutecznego radzenia sobie ze zmęczeniem spowodowanym treningami i regeneracją.

Nie zapominajmy, że w tamtych czasach nie była znana rola wolnych rodników w organizmie ani to, jakie zadanie mają przeciwutleniacze w neutralizowaniu i naprawie uszkodzeń. Nie było jeszcze specjalnie opracowanych suplementów diety bogatych w przeciwutleniacze i mikroelementy do radzenia sobie ze stresem spowodowanym dużą ilością treningów wytrzymałościowych.

Co więcej, dieta większości sportowców była błędna z masywną ilością węglowodanów i prawie zerową zawartością tłuszczu. Odżywianie podczas treningu było również ograniczone i prymitywne, większość wolała banany i wodę od różnych kolorowych napojów z cukrem/solą/kwasem cytrynowym tamtych czasów.

W tamtych czasach stanowisko dotyczące odżywiania w sportach wytrzymałościowych było najbardziej problematyczne ze wszystkich. Ówcześni eksperci głosili błędną teorię (i to potem każde wydawnictwo posłusznie publikowało), że „uzupełniaj to, co zużyłeś” z płynów, węglowodanów i elektrolitów.

W wyniku tego sportowcy próbowali wcisnąć do gardła 500-800 kalorii na godzinę, popijając masywną ilością wody. Oczywiście takie podejście w tamtych czasach nie prowadziło (i teraz również nie prowadzi) do niczego dobrego dla sportowców.

Uzupełnianie paliwa  i suplementacja była ciemną erą dla sportów wytrzymałościowych. Udział w wydarzeniach trwających 3-4 godziny (nie mówiąc już o 6, 12, 24 godzinach lub dłużej) prawie zawsze wiązał się z negatywnymi objawami fizycznymi, takimi jak dolegliwości żołądkowe, dolegliwości żołądkowo-jelitowe i/lub skurcze żołądka – które w cięższych przypadkach wymagały ratującej życie infuzji w namiocie medycznym.

Wzrost  triatlonu w latach 80. został następnie zastąpiony przez seniorów kolarstwa na początku lat 90., a następnie kolarstwo górskie pod koniec lat 90.

Tymczasem  „wybuchła ultra fala” – zaczęto organizować wszelkiego rodzaju wyścigi ultra i trend ten trwa do dziś. Wraz ze wzrostem świata sportów wytrzymałościowych i liczby sportowców, rozwijała się również nasza firma.

Ta unikalna kombinacja okoliczności stworzyła dla mnie możliwość i dała szansę na stworzenie pierwszego,  specjalnie dla sportowców wytrzymałościowych  suplementu diety.  W kolejnych latach nieustannie rozwijałem wyjątkowo skuteczne paliwa, suplementy i inne produkty spełniające potrzeby sportowców wytrzymałościowych.

 

TŁO

hammer

Innym elementem historii jest to, jak w wieku 20 lat  w 1987 roku zacząłem sprzedawać suplementy diety z mojego mieszkania w San Francisco.

Urodziłem się w 1967 roku w naszym domu w Hollywood Hills, zanim jeszcze dotarła położna.

Moi rodzice byli prawdziwymi południowokalifornijskimi „hipisami”. Mój ojciec był kręgarzem i zawsze wspierał potrzebę suplementacji diety dla optymalnego zdrowia. Moja matka była holistyczną uzdrowicielką i położną.

W naszym gospodarstwie domowym nie jedliśmy dużo cukru, pszenicy ani przetworzonych, konserwowanych produktów mlecznych - głównie jedliśmy pełnowartościowe produkty, u nas nie było „śmieciowego jedzenia”, jak to matka nazywała wszystko, co przychodziło zapakowane lub w puszkach.

Mogę powiedzieć, że jedliśmy granolę, zanim stała się modna. Pamiętam, już w wieku 4 lat brałem witaminy.


Już wcześnie zacząłem interesować się sportem, głównie tymi, które można było uprawiać na kółkach, nauczyłem się jeździć na rowerze po moich drugich urodzinach, a niedługo potem potrafiłem też jeździć na deskorolce.

Na moje piąte urodziny już jeździłem na motocyklu i wkrótce brałem udział w zawodach BMX i motocross. Ponieważ chodzenie do szkoły było fakultatywne w „liberalnej” szkole, do której mnie zapisano, większość dni spędzałem na jeździe na rowerze, deskorolce lub motocyklu.

W 1976 roku przeprowadziliśmy się z moimi dwiema siostrami i matką do Czadu, gdzie nowy mąż mojej matki został zastępcą dyrektora Korpusu Pokoju w Czadzie. Mieszkaliśmy w stolicy, N’Dżamenie.

Kolejne 3,5 roku było najbardziej ekscytującym i najbardziej edukacyjnym okresem mojego życia. Poza niezliczonymi doświadczeniami i zmienionym postrzeganiem, które dają lata spędzone w jednym z najbiedniejszych krajów świata w wieku 8-12 lat, jeździłem na rowerze i motocyklu, ile tylko chciałem, i codziennie grałem w piłkę nożną w szkole.

Wszystko to w 37-stopniowym upale. Odpowiednie nawodnienie i odżywianie były kluczowe, jeśli nie dla mnie, to dla większości ludzi wokół mnie.

Drugą 2,5-letnią misję w Czadzie przerwała pod koniec 1979 roku ogólnokrajowa i coraz bardziej nasilająca się wojna domowa. Po tygodniu oblężenia zostaliśmy ewakuowani z N’Dżameny do sąsiedniego Kamerunu na 6 tygodni.

A potem, kiedy poinformowano nas, że „kamień na kamieniu nie pozostał” i Korpus Pokoju zawiesza swoją działalność w Czadzie, wróciliśmy do Południowej Kalifornii i osiedliliśmy się w Long Beach, gdzie spędziłem lata licealne i gimnazjalne.

Od razu zacząłem na nowo życie na kółkach, jeździłem na rowerze, deskorolce i motocyklu, kiedy nie byłem w szkole lub nie pracowałem, aby móc finansować swoje wyścigi.

W szkole średniej dołączyłem do drużyny piłki wodnej i pływackiej w Wilson High School w Long Beach, która była liderem w wielu dziedzinach i często mistrzem okręgowym. To oznaczało codziennie 4-5 godzin w basenie i to był tylko trening krzyżowy do mojej prawdziwej pasji, motocrossu.

W tamtych czasach było bardzo dużo zawodów, ścigałem się jeden lub dwa wieczory w tygodniu i zazwyczaj w weekendy, jeśli akurat nie było meczu lub nie musiałem iść na jakieś zawody pływackie. Oprócz tego utrzymywałem dobre wyniki w nauce z przedmiotów fakultatywnych w szkole, podejmując się każdej pracy, aby móc pokryć koszty wyścigów.

Z pierwszej ręki wiedziałem, jak głęboki wpływ może mieć odpowiednie odżywianie sportowe i suplementacja przed, podczas i po treningach oraz zawodach na regenerację i poziom energii. Dzięki wysokim dawkom CoQ10 i różnym kombinacjom przeciwutleniaczy byłem w stanie utrzymać ten niesamowicie aktywny program. Gdy tylko przestałem je stosować, moja regeneracja się rozpadła i wykorzystywałem każdą okazję na drzemkę.

Dzięki wyścigom motocyklowym nabawiłem się kontuzji kolana, z której wynikły dwie operacje i odkryłem jazdę na rowerze szosowym jako narzędzie rehabilitacyjne. W 1985 roku ukończyłem szkołę średnią i przeprowadziłem się do San Francisco, gdzie zacząłem studiować międzynarodową ekonomię na San Francisco State University. Wieczorami pracowałem jako parkingowy, a w weekendy sprzedawałem na stoisku z gourmet produktami w Tiburon. W ten sposób miałem 4-6 godzin dziennie na jazdę na rowerze i nic innego nie robiłem, przemierzając półwysep Marin Headlands i okolice zatoki.

Jednak bardzo szybko zaczęło mnie frustrować brak suplementów diety dostępnych na rynku, które byłyby przeznaczone dla rowerzystów pokonujących bardzo duże odległości i sportowców wytrzymałościowych. Dlatego wróciłem do sprawdzonych rozwiązań z czasów licealnych i zacząłem przyjmować w dużych dawkach CoQ10 i przeciwutleniacze. Ich wpływ na moją energię, wytrzymałość i regenerację był równie wspaniały, jak w liceum.

Był rok 1987. Ze względu na wiele unikalnych okoliczności oraz wspomniane wcześniej niespełnione potrzeby rynkowe, było oczywiste, jaki produkt mógłbym wprowadzić na rynek, aby zaspokoić popyt – to było idealne rozwiązanie dla przedsiębiorcy szukającego pracy.

W 1986 roku opuściłem szkołę, zrezygnowałem z planu pracy w handlu międzynarodowym, aby zostać przedsiębiorcą. W 1987 roku, dzięki pomocy mojego zmarłego ojca Gerry'ego S. Franka, DC, wprowadziłem na rynek linię suplementów diety E-Caps, które spełniały potrzeby sportowców wytrzymałościowych.

Naszym pierwszym produktem był suplement CoQ10 o wysokiej mocy, zawierający tylko jeden składnik aktywny. Kilka miesięcy później pojawiły się Race Caps i Enduro Caps – dziś obie zostały połączone, zaktualizowane i rozwinięte w Race Caps Supreme. Te trzy pierwsze produkty szybko zostały uzupełnione przez Boron, Chromemate, Xobaline i Energy Surge. Do dziś należą do moich ulubionych produktów.

Niestety, Gerry zmarł na raka w 1991 roku, zanim zdążył zlikwidować swoją praktykę, aby dołączyć do mnie w codziennej pracy.

 

hammer

 

WCZESNE LATA

Wtedy stało się jasne, że nie było dostępnych paliw przeznaczonych dla sportowców wytrzymałościowych.

Po pewnym czasie przestałem liczyć narzekających. Wszyscy opowiadali, jak źle się czuli i nie byli w stanie osiągnąć swoich możliwości z powodu odżywiania się podczas zawodów. Tak powstał (opracowany wspólnie przez Dr. Billa Misnera i mnie) Sustained Energy, pierwszy tego rodzaju produkt, który zawierał trzy rodzaje złożonych węglowodanów, białko i szereg składników odżywczych wspierających metabolizm tłuszczów.

Podczas procesu rozwoju produkt był znany jako „Wild Bill’s Triple X Mega Fuel”, potem pojawiła się nazwa „Energy Surge” , aż w końcu zdecydowaliśmy się na „Sustained Energy”. Bez dodatku smaków i słodzików, według wielu smakował jak rozmoczone płatki śniadaniowe lub klej tapetowy. Mimo to zrewolucjonizował odżywianie podczas treningów trwających ponad 3 godziny.

Niedługo po udanym wprowadzeniu Sustained Energy zacząłem rozwijać Hammer Gel, w tym czasie w Stanach Zjednoczonych jedynym  typowym żelem energetycznym był Leppin Squeezy.

Byłem świadomy, że mogę ulepszyć oryginał, tak jak zrobiłem to z koncepcją „napoju sportowego”. Podobnie jak w przypadku Sustained Energy,  pominąłem rafinowane cukry i zamiast nich wybrałem złożone węglowodany w formie maltodekstryny, a także prawdziwy koncentrat owocowy dla owocowego smaku.

Brak rafinowanych cukrów i kwasu cytrynowego jest głównym powodem, dla którego Hammer Gel działa znacznie lepiej niż inne żele i dlatego sportowcy twierdzą, że nie doświadczają takich skutków ubocznych jak z innymi żelami dostępnymi na rynku.

1995 był kolejnym ważnym rokiem dla mnie. Oprócz już istniejących suplementów i wzmacniaczy wydolności znanych jako E-CAPS, zacząłem wprowadzać produkty Hammer Nutrition Endurance Fuels . W tym roku przeprowadziłem moją rodzinę i firmę do Montany, do miasta Whitefish. Poza mną pracował na pełny etat jeszcze jeden pracownik, a w 2014 roku zespół Hammer Nutrition liczył blisko 40 osób w naszym Centrum w Whitefish.

 

HISTORIA TRWA

Wraz ze wzrostem popularności moich produktów, coraz więcej sklepów rowerowych i specjalistycznych zaczęło się nimi interesować.

Nigdy tak naprawdę nie zamierzałem sprzedawać moich produktów za pośrednictwem dystrybutorów, ale cieszyłem się, że skuteczne i zdrowotne produkty trafiają do konsumentów.

W tej konfiguracji wyzwaniem było zapewnienie klientom u dystrybutorów dokładnie takiego samego doradztwa i doświadczenia klienta, jakby kupowali bezpośrednio od nas. Dlatego lubimy  współpracować z dystrybutorami, którzy „rozumieją” ten nowy paradygmat biznesowy  – w obecnym świecie sklepów internetowych tradycyjne sklepy „murowane” mogą prosperować, jeśli skupią się na obsłudze, edukacji i informowaniu klientów!

Dlatego postanowiłem wesprzeć dystrybutorów bezpłatnymi materiałami informacyjnymi, rozszerzyłem naszą 100% gwarancję satysfakcji na produkty zakupione w sklepach i rozpocząłem organizowanie aktualizacji informacyjnych oraz szkoleń pracowniczych w całym kraju.

Dystrybutorzy zauważyli, że jeśli klienci dobrze się aktualizowali, to lepiej rozwijali się w sporcie i częściej wracali do sklepu, nawiązując lepsze i bliższe relacje z tamtejszymi ludźmi.

Nasza strona dystrybutorów rozrosła się do tego stopnia, że obecnie współpracujemy z tysiącami sklepów w całym kraju, ale w celu zachowania integralności marki, struktury cenowej i planu biznesowego postanowiłem zrezygnować z łatwych pieniędzy oferowanych przez supermarkety i dyskonty – ponieważ tam nie można zapewnić odpowiedniej informacji i edukacji.

Myślę, że to jeden z powodów, dla których do dziś mamy naszych oryginalnych dystrybutorów, a obecnie, przeliczając na metr kwadratowy, produkty uzupełniające dietę przynoszą im największe dochody!

Brian Frank
właściciel